top of page
  • Zdjęcie autoraAnia

Czym jest zoofarmakognozja stosowana?


Termin zoofarmakognozja stosowana (ang. Applied zoopharmacognosy, AZ) został wprowadzony a latach ’90 zeszłego wieku przez Caroline Ingraham z Anglii.

Zakłada ona, że jesteśmy w stanie odtworzyć warunki z środowiska naturalnego i zaoferować to naszym zwierzętom domowym.

Zoofarmagkoznozja stosowana od innych metod pracy ze zwierzętami za pomocą ziół czy olejków różni się tym, że UFAMY zwierzakowi oraz jego wyborom. PROPONUJEMY dane suplementy, zapachy i obserwując REAKCJE decydujemy czy oferować dalej daną substancję czy nie. Bazując na badaniach (patrz poprzedni post o zoofarmakognozji) wiemy już, że zwierzęta same dobrze wiedzą czego potrzebują i w jakich dawkach.


Dlaczego zoofarmagkonozja stosowana jest taka fajna? To bardzo dobre narzędzie do komunikacji z naszym zwierzakiem. Często chodzimy z naszymi pupilami do lekarza dopiero jak symptomy danego schorzenia są już mocno widzialne. Niestety,nieraz wiąże się to z zaawansowanym stadium choroby. Jednym z plusów zoofarmakognozji stosowanej jest to, że możemy wcześniej „wyłapać”, że z naszym zwierzakiem dzieje się coś niedobrego. Zwierzę ma szansę, pokazać nam czego mu brakuje, czy coś go boli, czy potrzebuje wyciszenia. Nie zapominajmy, że dużo problemów behawioralnych jest spowodowane fizycznym dyskomfortem, obniżoną odpornością oraz bólem.


Jak działa mechanizm zoofarmakognozji stosowanej? Tą część postu oprę mocno na artykule mojej koleżanki dr Marleny Zielińskiej, z którą szkoliłam się u Caroline w Anglii i która jest wykładowcą na SGGW [1].

Najbardziej prawdopodobną teorią, częściowo popartą badaniami jest teoria modulacji sensorycznej [2]. Ośrodkowy układ nerwowy reguluje reakcje organizmu odpowiadające na wrażenia płynące z zewnętrznych bodźców sensorycznych. Mózg decyduje jak dany bodziec jest odczuwany (przyjemnie, neutralnie, negatywnie, ignorowany). W praktyce działa to tak, że np.: zwierzę cierpiące na infekcje bakteryjną produkuje takie związki, które sprawiają, że zapach olejków o właściwościach antybakteryjnych będzie przynosić ulgę. Sprawia to, że zwierzę będzie tych zapachów poszukiwać. Zdrowy osobnik uzna taki zapach za nieprzyjemny lub neutralny i nie wykaże nim zainteresowania lub odejdzie.


Dlatego tak ważne jest oferowanie zapachów. Danie zwierzakowi możliwości wycofania się, jeśli dana substancja jest mu obojętna lub działa na niego w sposób negatywny. Często zapominamy o tym, zwłaszcza przy ostatniej modzie na dyfuzowanie olejków eterycznych w domu przy każdej możliwej okazji (ale na to poświęcę oddzielny post).


W zoofarmakognozji stosowanej możemy korzystać z każdych dostępnych produktów naturalnych: ziół, hydrolatów, maceratów (z tym ostrożnie bo zawierają oleje, które mogą obciążyć organizm, Caroline aktualnie nie zaleca używania maceratów dla niektórych zwierząt) oraz olejków eterycznych.


Olejki eteryczne zawierają substancje zapachowe (terpeny) niosące dla organizmu szereg ważnych informacji. Ostrzegają o zagrożeniu, regulują hormony, substancje trawienie, wpływają na emocje, stany zapalne. Aktywne wtórne metaboility w olejkach eterycznych rozpuszczają się w tłuszczach, dlatego są w stanie oddziałowych na metabolizm konkretnego typu komórek wspierając tym procesy samolecznia się zwierząt [1,3].


Olejki możemy podawać w formie inhalacji, doustnie oraz na skórę jednak wymaga to odpowiedniego przeszkolenia i 100% zaufania do danego zwierzęcia. Trzeba też pamiętać, że niektóre suplementy podane doustnie mogą delikatnie różnić się w działaniu od substancji, które będą wdychane. Dobrym przykładem jest mój ulubiony kozłek lekarski [1,4]. Raz będzie działać bardziej uspokajająco (inhalacja) a raz bardziej przeciw lękowo (oralnie).

Dlatego trzeba pamiętać, żeby wybierać olejki wysokiej jakości ze sprawdzonych źródeł. Ja osobiście stosuję tylko olejki od Caroline (nie, to nie jest reklama i nie mam z tego żadnych bonusów ). Odradzam mocno firmy, które nie podają dokładnego składu chemicznego olejków albo moją swoje własne, wewnętrzne certyfikaty (głównie amerykańskie koncerny) a nie podają olejków do testowania zewnętrznym jednostkom.


Chciałam też dodać tutaj w tym artykule coś od siebie, co jest zgodne z tym jak pracuję ze zwierzętami i jak się do nich odnoszę w swoim życiu. Uważam, bazując na naukach Caroline Ingraham oraz Nayany Morag, że podawanie zwierzętom olejków eterycznych lub ziół w inny sposób niż oferowanie i proponowanie jest NIEETYCZNE. Zakłada ono bowiem, że my, ludzie wiemy lepiej, co jest dla naszego pupila dobre. Oczywiście mówię tutaj tylko i wyłącznie o preparatach naturalnych a nie chemicznych. Dodam też, ze zoofarmakognozja nie zastąpi wizyty u weterynarza. Jeśli jesteśmy w stanie pomóc naszym zwierzętom w sposób naturalny, ja zawszę wybiorę właśnie taki. Jeśli jednak nie mamy wyboru trzeba udać się do sprawdzonego lekarza.


W kolejnych artykułach opiszę bardziej szczegółowo na czym polega praca ze zwierzętami według zasad zoofarmakognozji stosowanej oraz opiszę podstawowe zasady BHP.


Bibliografia: [1] Zielińska M. , Zoofarmakognozja stosowana jako metoda wspierająca zdrowie zwierząt część 1, „Animal Expert”, 02/2021, s. 40-44. [2] Ayres A.J., Sensory integration and learning disorders, Western Psychological Services, 1972. [3] Bell K.L., Holistic Aromatherapy for Animals: A Comprehensive Guide to the Use of Essential Oils & Hydrosols with Animals, Simon and Schuster, Nowy Jork 2012. [4] Buchbauer G. i in., Effects of valerian root oil, borneol, isoborneol, bornyl acetate and isobornyl acetate on the motility of laboratory animals (mice) after inhalation, „Die Pharmazie” 47(8)/1992, s. 620–622

569 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page